To jest chyba najczęściej zadawane pytanie. Moja odpowiedź jest zawsze taka sama:
jak masz już teraz potrzebę rozmowy, zmniejszenia emocjonalnego bólu, to nie czekaj, tylko umów się na wstępną rozmowę, a ja ci wszystko wyjaśnię.
Praktycznie nie ma znaczenia czy jesteś świeżo po stracie, a mam tu na myśli np. dwa tygodnie czy już jakiś czas minął, np. rok czy dwa. Pytanie, które musisz sobie tutaj zadać, to:
JAK SIĘ CZUJESZ I CZEGO NA TEN MOMENT PRAGNIESZ PRAGNIESZ?
Jeśli jesteś w stanie na nie odpowiedzieć, np, “pragnę przestać cierpieć”, “chcę normalnie zasnąć bez kina w głowie”, to myślę, że praca ze mną może ci pomoc. Ja na przykład miałam w sobie gotowość na pracę z emocjami i z bolesnymi myślami bardzo szybko. Tydzień po śmierci syna umówiłam się na pierwszą sesję, bo ból był nie do zniesienia. Nie byłam w stanie tego wytrzymać, ja pragnęłam sobie pomóc. A rozmowa czy bycie z kimś, kto ze mną po prostu był, mnie rozumiał, wysłuchał, doradził okazało się od samego początku balsamem dla mojej duszy.
Także widzisz, że tu nie koniecznie chodzi o czas, a tylko i wyłącznie o twoje odczuwanie i twoje potrzeby.
Idź zatem za głosem twojego serca. To jest magiczny szept. Szczególnie w czasie żałoby.
Ale również po upływie jakiegoś czasu, kiedy poczujesz potrzebę na rozmowę, na opowiedzenie, jak się teraz czujesz, jak wygląda obecnie twoje życie albo jak radzisz sobie z pustką, moje drzwi są dla ciebie otwarte. Często świeżo po stracie po prostu nie ma się siły na dotykanie otwartych ran. Zazwyczaj jest to walka o zwykłe przetrwanie. Ale po jakimś czasie warto się zająć tymi bolesnymi emocjami.
Szczególnie jak masz wrażenie, że pomimo upływu czasu, nie żyjesz, tylko ciągle funkcjonujesz. Albo jakaś część ciebie jest jakby zamrożona, sztywna i mało żywa.
Ale czasami może być też odwrotnie. Może masz wrażenie, że mentalnie nawet nieźle sobie poradziłaś, ale twoje ciało daje ci się we znaki.
Często skrzętnie ukrywane emocje pojawiają się w formie symptomów.
Nagle coś nam doskwiera i pojawiają się dziwne dolegliwości, których wcześniej nie było. To może być sygnał, że jakaś zadra w twoim sercu jest bardzo skrzętnie ukrywana. I żeby wyleczyć ciało, najpierw trzeba wyciągnąć tą drzazgę z twojego serca.
Jest jeszcze jedna rzecz, o której chciałabym tutaj wspomnieć. Dla mnie osobiście strata syna okazała się wielkim przełomem w moim życiu. Nie widziałam tak tego od początku, ale z biegiem czasu było to dla mnie coraz bardziej widoczne.
Teraz mogę powiedzieć, że moja strata stała się jednocześnie moją szansą na inne życie. Śmierć mojego syna nadała mojemu życiu innego sensu.
Dzięki temu bolesnemu doświadczeniu jestem teraz w stanie pomóc takim osobom, jak ty. I to jest w tej całej tragedii niesamowita łaska.
Dlatego jeśli pragniesz odnaleźć w swojej historii głębszy sens, to możemy zrobić to razem. To jest prawdziwa transformacja straty. To pomoże ci stać się wewnętrznie silniejszą i nada twojemu życiu zupełnie innego kolorytu.